wtorek, 31 lipca 2012

635.

Ze specjalną dedykacją dla mojej przyjaciółki, Kingi. ;*
Nie wiem, co pisze, nie wiem, jak pisze, ale piszę z serca.




                -Liv! Liv, jesteś tu?
                Donośny głos nastolatka dobiegał z któregoś pomieszczenia. Nadal nie słyszał odpowiedzi. Martwił się. Może niepotrzebnie? A może… Wiedział, że jego przyjaciółka jest zdolna do wszystkiego. W duchu modlił się, żeby Liv była cała i zdrowa.
                Biegał po całym domu, z każdą minutą miał coraz więcej pesymistycznych myśli. Wreszcie stanął przed ostatnimi drzwiami. Nerwowo nacisnął klamkę i z impetem wpadł do pokoju.
                siedząca tam dziewczyna odwróciła wzrok w stronę nagłego gościa i teatralnie wciągnęła powietrze w płuca.
                -Teraz przynajmniej już wiem, dlaczego znajomi mówią na ciebie „dragon”. Napijesz się czegoś?
                -Jak długo tu już siedzisz?
                -No nie wiem, kilka godzin? Dobrze wiesz, że zdarza mi się stracić poczucie czasu. Czy na kanapie nie będzie ci wygodniej? Podłoga jest dosyć twarda i zdaje się, że odrobinę zakurzona.
                Chłopak wstał z podłogi, na której wciąż leżał, otrzepał się z pyłu i posłusznie usiadł na miękkiej sofie. Wsłuchał się w melodyjne dźwięki jego ulubionej kapeli, KISS. Uważnie przyglądał się blondynce przy pracy.
                Jego 17 – letnia towarzyszka była młodą artystką, uwielbiała malarstwo. Pomimo młodego wieku miała swoich stałych klientów. Jej postać stanowiła natchnienie dla 19 – latka.
                Jeremy również był artystą, ale on wolał komponowanie. Pisał świetne teksty, jednak w biznesie muzycznym trudno jest się przebić. Każdy chce być popularny i mieć rzeszę oddanych fanów. On doskonale o tym wiedział i nie starał się zdobyć sławy za wszelką cenę. Nie to było dla niego najważniejsze.
                Ważniejsza była dla niego młoda malarka, której towarzystwo cenił sobie ponad wszystko. Momentami czuł do niej uczucia znacznie głębsze od łączącej ich przyjaźni. Nie potrafił ich określić. Miłość? Zauroczenie? Istniała też możliwość, że świetnie potrafił je opisać, ale zwyczajnie bał się wymówić je na głos.
                Myśli nerwowo kołatały mu się w głowie. Chciał wyjawić Liv co do niej czuje, ale czy byłby to odpowiedni ruch? Mógłby napisać do niej list lub nawet skomponować piosenkę. Zostawiłby wiadomość, po czym raz na zawsze zniknąłby bez śladu z jej życia.
                -Tym samym doprowadzając ją do stanu depresji – pomyślał głośno.
                -Co mówiłeś?
                -Co?
                -Przed chwilą mamrotałeś coś pod nosem i nie zrozumiałam. Powtórzysz?
                -Znasz Richarda Marxa?
                -Coś obiło mi się kiedyś o uszy. To jakiś muzyk, prawda?
                -Zgadza się.  –Nastolatek podszedł do stojącej obok barwnej sztalugi dziewczyny i lekko objął ją w pasie. –Pozwól, że zaśpiewam ci fragment jednej z jego piosenek.
Oh, can’t you see It, baby
You’ve Got me goin’ crazy
Wherever you go
Whatever you do
I will be right here waiting for you
Whatever It takes
Or how my heart break
I will be right here Whiting for you
                -Jeremy, o czym ty mówisz?
                Blondynka wyrwała się z objęć swego przyjaciela i spojrzała mu w oczy oczekując szczerej odpowiedzi. Chłopakowi wyraźnie zrzedła mina.
                -Liv, chcę ci powiedzieć, że ja… zakochałem się w tobie. Wiem, że to była ryzykowna decyzja, by wyjawić ci to, co tym samym mogę zniszczyć nasza przyjaźń, co mam nadzieję nigdy się nie stanie. Musisz mnie zrozumieć, że trudno mi było to powiedzieć i nie jestem egoistą. Zrozumiem, jeśli mnie odrzucisz i zerwiesz kontakt. W końcu muszę też mieć świadomość najgorszego scenariusza.
                Zapadła długa cisza. Oboje patrzyli sobie głęboko w oczy jakby pojedynkowali się, kto dłużej wytrzyma lub chcieli nawzajem przeczytać swoje wnętrza. Wrażliwa dusza 19 – latka wzięła nad nim górę i z jego zielonych oczu zaczęły lecieć łzy. Drobne, słone krople powoli zaczęły okalać jego twarz. Jego towarzyszka wtuliła się w jego tors i zaczęła go pocieszać.
                -Jeremy, wszystko jest w porządku. Nasza przyjaźń nigdy się nie skończy, wręcz przeciwnie. Zacznie się rozwijać na nowym etapie zwanym miłością i uda się nam. Wszystko będzie dobrze, skarbie.
                Liv stanęła na palcach, by móc otrzeć wysychają już łzy chłopaka, po czym delikatnie musnęła jego lekko wilgotne wargi i ponownie wtuliła się w ciepłe ciało. Stali tak tkwiąc w swych objęciach, gdy z głośników zaczęły dobiegać melodyjne nuty ich ulubionych piosenek.