+Specjalne pozdrowienia dla emm... Barbary, mojej mamy od kilku dnia, haha xd
Zapraszam. :)
Michael siedział w salonie na kanapie i niemal tonął we własnych łzach. Nikt z obecnych nie wiedział, jak skutecznie poprawić mu humor. Istniał tylko jeden, jedyny sposób, by sprostać temu zadaniu. Powrót jego ukochanej do domu.
Minęły
2 tygodnie od urodzin Katie i uprowadzenia jej. Nie znała się zbyt dobrze z
przyjaciółmi swojego chłopaka, ale bardzo dobrze czuli się w swoim
towarzystwie. Bywały momenty, kiedy mieli jej dosyć, ale poza tym była naprawdę
fajną dziewczyną. Zresztą, była to dziewczyna młodszego brata Gerarda i ich
najlepszego przyjaciela. Nie mogli tak go zostawić na pastwę losu. Wiedzieli,
do czego potrafi być zdolny.
Nagle
wstał. Nie wiedział, co chce zrobić, ale wiedział, że nie może tak bezczynnie
siedzieć z założonymi rękoma. Policja nic nie robiła, by odnaleźć jego
ukochaną, a on nie mógł już dłużej czekać. Postanowił odnaleźć ją na własną
rękę za wszelką cenę.
-Muszę
ją odnaleźć. Jeśli policja nie chce tego zrobić, sam to zrobię. –Chłopak był
pod wpływem całkiem sporej ilości alkoholu, którą wypił poprzedniego wieczoru.
Różne myśli przychodziły mu do głowy.
-Michael,
nie. Jesteś pijany, nie myślisz trzeźwo. Poza tym, sam nie dasz rady. Nie
wiesz, co może cię spotkać. –Gerard próbował uspokoić młodszego brata, jednak z
marnym skutkiem.
-A więc
tak? Nie zależy ci na tym, bym ją odzyskał? Nie zależy ci na tym, bym był
szczęśliwy? No tak, jak mógłbym zapomnieć. Przecież mam brata egoistę. Prawda
jest taka, że myślisz tylko o sobie i nie widzisz nic więcej poza czubkiem
własnego nosa. Nie obchodzą cię uczucia innych, równie dobrze mógłbym zdechnąć,
a ty i tak nic byś sobie z tego nie zrobił. Mam wielkie szczęście, że nie
jestem taki jak ty.
`Gerarda
bardzo uderzyły te słowa. To prawda, bywały momenty, gdy zgrywał potwornego
egoistę. Ale to nie znaczyło, że gdyby coś się stało jego bratu, on miałby to w
dupie. W takiej sytuacji prawdopodobnie poszedłby w jego ślady i robiłby
wszystko, by zniknąć z powierzchni tego świata.
Nie
miał siły, by cokolwiek odpowiedzieć. Po prostu wstał z fotela, na którym
siedział i wyszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Starał się jak
najbardziej rozumieć jego postępowanie i usprawiedliwiać wszystko jego stanem
psychicznym i ilością spożytego alkoholu. Jednak miarka się przebrała i
zwyczajnie tego nie wytrzymał.
-Jesteś
z siebie zadowolony? Gerard robi wszystko, co może by cię wspierać i pomóc
odnaleźć Katie. A ty traktujesz go jak śmiecia. Jest twoim starszym bratem i
nawet nie wiesz, jak mocno to przeżywa. Po nocach wychodzi z domu, dzwoni do
nas i mówi, jak jest mu z tym ciężko. Jak nie może dłużej patrzeć na twoje
cholerne zapłakane oczy. Jak bardzo chciałby ci pomóc, ale nie wie, jak się
odpowiednio do tego zabrać. W tym momencie to ty jesteś egoistą, a nie on.
Rozumiem, że zniknięcie Katie do dla ciebie wielki szok, ale opamiętaj się, bo
nie tylko ją stracisz.
-Co ty
możesz o tym wiedzieć? Od początku mogłem się spodziewać, że będziesz trzymał
jego stronę. Bo jak mogłoby być inaczej? Od początku jesteście przyjaciółmi.
Logiczne, że „ręka rękę myje”, prawda? Nie wiecie, jakie to uczucie stracić
ukochaną osobę, na której tak bardzo wam zależy. Więc jakim prawem chcecie mnie
teraz oceniać i pouczać?!
-Gdybyś
nie był takim idiotą, jakiego teraz z siebie robisz, zauważyłbyś, że Gerard właśnie
traci taką osobę. Jedyne, co teraz was różni to jego psychika, która w porównaniu
do twojej nie jest taka silna. Zastanów się trochę nad tym, co robisz, jak
robisz i komu robisz. Możesz żałować wszystkich podjętych przez siebie decyzji.
Dla Franka
nie była to łatwa sytuacja. Musiał stanąć między swoimi najlepszymi
przyjaciółmi, by bronić racji jednego z nich. Odnosił wrażenie, jakby ten
obowiązek spadał zawsze wyłącznie na niego.
-Ray,
idę sprawdzić, jak czuje się Gerard. Spróbuj jakoś ogarnąć tego debila i
pojedźcie na policję sprawdzić, czy mają coś nowego. Może to trochę go uspokoi.
-Gee,
jesteś tu?
-Frank,
to mnie już zaczyna przerastać. Robię wszystko, co mogę, by tylko Katie się
odnalazła. Może jednak nadal za mało?
-Michael
to idiota, skoro nie docenia twoich starań. Pierwszy raz widzę, by ktoś tak się
starał dla swojego brata. Rozumiem, że to wszystko to dla niego potężny cios,
że większość jego negatywnych reakcji jest powodowanych przez alkohol, że
zaczyna popadać w depresję. ale jest dorosłym człowiekiem i powinien rozumieć,
że tym samym rani wszystkich wokół siebie. Tymczasem ty nie możesz się poddać.
Nie możesz teraz się wycofać, zrezygnować z gry. Bo to jest gra, w której
wszyscy jesteśmy pionkami. A porywacz Katie jest sędzią i to on zarządza, kiedy
nadejdzie odpowiednia chwila na nas wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz